Formacja Krůk, to projekt łączący motywy słowiańskie, plemienne z nowoczesnym post-rockiem oraz elektroniką z okolic IDM. Nie jest to typowa muzyka z pogranicza folku i rocka, zespół nie udaje też, że gra muzykę staropolską czy starodawną. Nie odtwarza jednak przeszłości, a ich płyta „NIBYKWIATY” jest na to najlepszym dowodem. O koncepcie całości opowiedziała nam wokalistka zespołu i autorka tekstów – Kamila Janiak czyli Daisy Kowalsky.

 

 

 

MM: „NIBYKWIATY” nie są najłatwiejszą w odbiorze płytą. Co było głównym impulsem do stworzenia tego materiału?

DK: Dla mnie nie ma rzeczy w muzyce, których nie da się lub nie powinno łączyć. W zasadzie mam takie zdanie o całej sztuce – wszystko można. Oczywiście nie musi się to podobać każdemu, a w zasadzie nie powinno, bo oznaczałoby to, że ktoś nie jest szczery. Różnimy się, wiec zdania też mamy różne. A co było impulsem do stworzenia materiału? Myślę, że jak w większości przypadków tworzenia muzyki: pomysły i kreatywność. O ile podstawowe założenia były takie, że będzie to muzyka gitarowa, z dodatkiem elektroniki, inspirowana folkiem w bardzo szerokim znaczeniu tego określenia, to dopiero podczas tworzenia materiału tak naprawę wyklarowała się muzyka jaką gramy. I jest to nasza muzyka, tworzona przez nas mega intuicyjnie i bardzo się cieszę, że ludziom trudno powiedzieć, jaki to jest rodzaj. Nie jest to ani typowy rock, ani elektronika, ani folk, bo nie odtwarzamy starych pieśni, melodii, nie udajemy grupy rekonstrukcyjnej, bierzemy po prostu to, co nam się podoba, skąd nam się podoba i kształtujemy.

MM: Wyszedł z tego zdaje się koncept, sądząc po tytułach poszczególnych utworów oraz przerywnikach pomiędzy nimi.

DK: Tak. Chcieliśmy, żeby tak płyta była opowieścią, historią blisko przyrody, ludzi w niej, przyrody miejskiej także. Utwory układają się w dosyć luźną, ale historię. Dodatkowymi komentarzami są przerywniki, jak je nazwałeś, które dopełniają całości „NIBYKWIATÓW”. Jest początek i koniec, lecz ani początek ani koniec nie są jednoznaczne. Początek nie musi być przecież od zera, koniec nie musi być definitywny. Koniec może być końcem świata jaki znaliśmy, a początek może być początkiem  końca.

MM: To sugeruje, że tę opowieść można rozwijać na kolejnych płytach.

DK: W jakiś sposób na pewno, ale zagwarantować mogę jedynie to, że nie będzie drastycznej zmiany tematu na np. hardcore’owe imprezowanie. Cała reszta jest na razie w trakcie kształtowania, ponieważ pracujemy już nad nowym materiałem.

MM: Czym dla Ciebie są tytułowe ‘nibykwiaty’?

DK: Dla mnie ‘nibykwiaty’ to złudzenie, najprościej ujmując. Możemy być otoczeni mnóstwem pięknych kwiatów, lasem. Wyobraźmy sobie, że jest ciepło, spokojnie, słońce świeci, jest poczucie, że jest dobrze. A może tak na prawdę to tylko złudzenie? A tak naprawdę jest niby dobrze. Niby. Udajemy, że wszystko gra, a tak naprawdę stoimy na skraju przepaści? A jakiej? Myślę, że każdy znajdzie swoją przepaść, zawsze jest jakaś, w ciągu ludzkiego życia. Dobrze, kiedy jest tylko jedna. Nibykwiaty to też chęć bycia bliżej natury, chęć spokoju, poczucia jedności. Też złudna ta chęć nieco, skoro traktujemy i świat i siebie nawzajem często bez refleksji bez litości. Ale żeby nie było całkiem negatywnie – w „NIBYKWIATY” ważne jest uświadomienie sobie takiego stanu. Wszystko ma swoje konsekwencje, ale o ile człowiek jest świadomy, może coś zweryfikować. Żeby nie było za późno. Stąd często nasze utwory mają muzycznie wybrzmienie taneczne. Wiemy jak jest, ale róbmy, działajmy, tańczmy. Osobiście zawsze lubiłam koncepcję – let’s dance to Joy Division.

MM: No właśnie – ten przekrój rytmiczny jest dość duży: od ambientowych brzmień przez post rocka po pop.

DK: Owszem, jak już wcześniej wspomniałam, tworzymy intuicyjnie. Nie narzucamy powstającym kompozycjom żadnych odgórnych reguł. Odchodzimy czasem nawet od konstrukcji zwrotka-refren, kiedy wydaje się nam to niepotrzebne. Album jest spójny bo jest nasz, my go skomponowaliśmy, zagraliśmy, zaśpiewaliśmy. Nie jest natomiast absolutnie tworzony pod jakiś z góry narzucony wzorzec. Inspirujemy się wieloma rzeczami. Wszyscy słuchamy dużo muzyki, nowej, najnowszej, starej, jeszcze starszej i to wszystko – te inspiracje, pomysły łączą się przy komponowaniu utworów.

MM: Czy możesz zatem zdradzić, w którą stronę pójdzie kolejna płyta?

DK: Mogę zdradzić, że będziemy bardziej eksperymentować z elektroniką, rozwijać jej partie. Wokalnie chcemy dodać męskie głosy i pracujemy nad tym już w nowych utworach. A reszta, niech zostanie nieodkryta na razie!

MM: Pytanie o koncerty w obecnej sytuacji jest trudną kwestią. Planujecie zagrać ten materiał na żywo w ciągu najbliższych miesięcy?

DK: Koncert premierowy miał się odbyć 21 marca w warszawskiej „Hydrozagadce”. Z oczywistych względów został przełożony, ale jeszcze bez konkretnej daty. Trudno teraz planować jakiś realny termin. Mamy oczywiście w planach koncerty w maju, czerwcu, w późniejszych miesiącach, ale na razie czekamy, co będzie dalej. Chociaż mam szczerą nadzieję, że przynajmniej czerwiec będzie „normalniejszy”. Także jak tylko będziemy mieli coś w miarę pewnego, będziemy informować na FB. Natomiast to dobry czas na słuchanie muzyki w domach, dlatego polecam serdecznie „NIBYKWIATY”, a potem zapraszam na koncerty. Będziemy razem tańczyć i śpiewać z radości, że można wyjść już tańczyć i śpiewać.

Rozmawiał: Maciej Majewski

Kontakt

Masz jakiekolwiek pytanie wyślij wiadomość.

Wysyłanie

 Copyright © Be Art 2015. All Right Reserved. Developed by Karol Sz.

 

Polityka Prywatności

 

Narzędzia ochrony prywatności

 
   
lub

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

lub     

Nie pamiętasz hasła ?

lub

Create Account