Z Iloną znamy się od ponad 5 lat. Przyjaźnimy, współpracujemy. Wiem, że mogę zawsze na niej polegać. Gdy potrzeba, zawsze wesprze cenną radą i dobrym słowem. Zmotywuje do działania. Wydała właśnie nową książkę, nad którą wraz z portalem BE-ART.PL objęliśmy patronat medialny. Zapraszam do inspirującej rozmowy o miłości, związkach i …biznesie.

 

Lidia Bąk: Za nami huczna premiera Twojej nowej książki pt. „W realu i w sieci, czyli co jest ważne w biznesie i nie tylko”. Prawie 200 osób na gali, sporo gwiazd, media, telewizje. Niejeden autor marzy o takiej promocji.

Ilona Adamska: Premiera mojej książki połączona była z 3. urodzinami magazynu LAW BUSINESS QUALITY, którego jestem wydawcą i redaktor naczelną. Stwierdziłam, że połączę te dwa ważne dla mnie wydarzenia. I muszę przyznać, że był to strzał w dziesiątkę. Podczas samej gali zostało sprzedanych prawie 100 egzemplarzy. To ogromny sukces. Byłam bowiem na licznych wieczorach autorskich topowych gwiazd telewizji, które napisały książkę, gdzie frekwencja była średnia, natomiast sama sprzedaż na poziomie 30 sztuk. Większość osób raczej przychodzi do Empiku posłuchać i pooglądać gwiazdę z bliska, ale niekoniecznie już chcą kupić jej książkę.

Jak myślisz, z czego zatem wynika Twój sukces i tak spore zainteresowanie produktem?

Przede wszystkim kluczem są relacje. I ludzie, których mam blisko siebie. Mam świadomość tego, że umiem sobie zjednywać osoby, partnerów biznesowych, przyjaciół naszego wydawnictwa. Ci ludzie autentycznie wyczekiwali tej książki, stali w kolejce po jej zakup i autograf. Myślę, że biznes można po prostu zdefiniować jako relacje. To one są kluczem do sukcesu. Dbam o nie, pielęgnuję. Żywo interesuję się ludźmi. Nie odzywam się do nich tylko wtedy, gdy czegoś potrzebuję. Ludzie odwdzięczają się tym samym.

 

Gdybyś mogła określić w kilku słowach, o czym jest Twoja nowa książka?

Książka „W realu i w sieci, czyli co jest ważne w biznesie i nie tylko” to potężna dawka inspiracji i wskazówek, dzięki którym biznesowy wizerunek każdej z nas może być bardziej przekonujący, a życie osobiste bardziej satysfakcjonujące. Duża różnorodność poruszanych tematów sprawia, że „W realu i w sieci” to najbardziej wszechstronna sesja coachingowa, jaką bez wielkich nakładów finansowych może sobie zafundować każda z nas. Książka pisana jest w formie dziennika. Poruszam w niej tematy związane z byciem liderem, budowaniem własnego wizerunku, event marketingu czy PR. Jest też o miłości, związkach, elegancji, stylu i… hejcie. Ważną część mojej książki stanowią porady i opinie ekspertów: coachów, trenerów biznesu, psychologów. Wśród nich znalazły się takie nazwiska jak Konrad Gaca, Alex Barszczewski, Ania Urbańska, Kasia Malinowska czy Piotr Cieszewski. Ponadto rozmowy z ludźmi biznesu, których pytam o to, jak budują swój wizerunek, swoją markę.

 

W książce znalazły się też gwiazdy…

Na samym końcu książki pojawiają się wywiady z Beatą Tyszkiewicz, Emilianem Kamińskim, Moniką Zamachowską i Anią Wyszkoni. Rozmowy niezwykle inspirujące i pouczające. O miłości, pieniądzach, budowaniu marki i kobietach. Bardzo cenię sobie powyższe nazwiska i jestem dumna z tego, że mogłam osobiście poznać i porozmawiać z każdym z osobna. Chciałam pokazać ich ludzkie twarze, pokazać to, że będąc znaną i popularną osobą, można być kimś normalnym.

 

W książce dużo uwagi poświęcasz tematowi budowania marki i własnego wizerunku. Ilona Adamska to dziś marka. Jak Ty budujesz swój wizerunek?

Swój wizerunek buduję przede wszystkim za pomocą mediów oraz poprzez pojawianie się na konferencjach w roli prelegentów. W dzisiejszym biznesie najważniejsze są wpływy. Kto je ma? Ten, kto ma po swojej stronie media. Dlatego też najważniejszą umiejętnością współczesnego człowieka biznesu jest wykorzystywanie mediów do budowania swojej marki.

Oprócz mediów tradycyjnych – jak radio czy telewizja – potrzebna jest także obecności w sieci i kanałach social media. Dziś bowiem życie przenosi się do Internetu, a jak pokazują wyniki sondaży – Polacy spędzają ponad półtorej godziny dziennie na Facebooku. Ponad 77% osób korzysta z mediów społecznościowych. Zatem jeżeli chcesz być dziś widzialną marką, nie możesz nie być na Facebooku, Instagramie czy Twitterze.

W tym miejscu chciałabym polecieć wam niezwykłą książkę Aleksandry Ślifirskiej pt. „Medialne lwy dla rekinów biznesu. Sztuka świadomego wykorzystywania mediów”. Na jej kartach pojawia się m.in. wywiad z Jackiem Żakowskim, którzy uważa, że „bycie w mediach to rodzaj współczesnego szlachectwa. Nie ma cię w mediach, jesteś plebsem”. Żakowski mówią wprost: nie ma cię w mediach – nie istniejesz.

Nie bójmy się mediów. Nie bójmy się mówić o swoich sukcesach! Jestem za tym, aby chwalić się nimi i głośno o nich komunikować. To dziś wielka umiejętność i rzadkość, bo generalnie panuje stereotyp, że lepiej siedzieć cicho i nic nie mówić, bo od razu powiedzą, że się przechwalasz albo że dzięki koneksjom coś sobie załatwiłeś. Ludzie trudno znoszą sukcesy innych.

 

No właśnie. Na kartach swojej książki mówisz o tym, że ludzie nie umieją cieszyć się z sukcesów innych, tylko im zazdroszczą.

ZAZDROŚĆ u swych źródeł wiąże się z poczuciem wartości. Jeśli ktoś jest zakompleksiony, nie wierzy w siebie, to najczęściej deprecjonuje osiągnięcia drugiego człowieka. Patrzy z zawiścią na jego sukcesy. Zawsze powtarzam na swoich konferencjach, że „prawdziwych przyjaciół nie poznajemy w biedzie, ale wtedy, gdy nam się wiedzie”. Nie sztuką jest kogoś pocieszać, sztuką jest umieć cieszyć się z sukcesów innych! Taka umiejętność to dziś rzadkość. Kiedyś na portalu Volantification.pl przeczytałam ciekawy artykuł pt. Trzy powody, dla których trzeba się cieszyć z cudzych sukcesów. Padło tam stwierdzenie:„Z zazdrością jest jak z kijem – ma dwa końce. Nie masz wpływu na to, że ją odczuwasz, ale masz wpływ na to, co z nią zrobisz. Możesz wykorzystać ją do deprecjonowania czyichś działań albo do tego, żeby chcieć być lepszą osobą. Możesz łapać kogoś za kostkę i ciągnąć w dół albo ścigać się na jakość. Pierwsze pokazuje twoją małostkowość. Drugie pewność siebie. Osoby, które krytykują cudze osiągnięcia, najczęściej są tymi, które są przerażone, że nigdy same nie będą ich mieć. Wolą więc mówić, że to wcale nie jest takie fajne. Nie zauważają jednak tego, że w ten sposób programują się na porażkę. Nigdy nie osiągniesz tego, co krytykujesz, bo sam siebie w ten sposób uczysz, że to jest złe. Im częściej mówisz, że pieniądze szczęścia nie dają, tym mniejsza jest szansa, że kiedyś będziesz je mieć. Tak to po prostu działa, więc jeśli krytykujesz cudze sukcesy, to zmniejszasz szansę na to, że osiągniesz podobne”.

Dlatego zamiast zazdrościć innym, uczmy się od nich! Niech sukcesy innych będą dla nas cenną lekcją, motywacją, źródłem inspiracji! Poza słowami „TAK”, „NIE”, „PROSZĘ”, „DZIĘKUJĘ… Miejcie w pamięci „GRATULUJĘ”. Umiejętność wypowiadania tego słowa świadczy o was, o umiejętności dostrzegania i doceniania sukcesów innych. Świadczy o waszej KLASIE.

 

W książce poza tematami związanymi z biznesem, budowaniem marki, event marketingiem pojawia się sporo zagadnień i wskazówek, jak budować związki i relacje z facetami. Mówisz wprost o tym, jakich kobiet nie lubią mężczyźni, o tym, co zabija związek. Jaki zatem jest sekret udanego życia we dwoje?

Nie jestem psychologiem, coachem czy seksuologiem. To, o czym piszę w swojej książce, to wynik własnych długoletnich obserwacji, rozmów z kolegami, a także błędów, które sama popełniałam. Nie znam jednej skutecznej recepty na udany związek, ale znam na pewno kilka jej składowych. Na pewno poza wzajemnym szacunkiem ważną rzeczą jest WOLNOŚĆ. Dawanie sobie przestrzeni do własnych znajomych, przyjaźni, własnych zainteresowań i pasji. Każdy z nas powinien mieć czas dla swoich przyjaciół. Czas na wyjście z kumplami na piwo, z przyjaciółką do kina. Dr Andrzej Wiśniewski w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” mówi wprost: „WOLNOŚĆ jest konieczna. Bez niej dojrzały związek nie jest możliwy. Ale to nie znaczy, że wszystko nam wolno. (…) Wolność w związku zakłada odpowiedzialność za partnera. Bez niej jest nihilizmem, egoizmem. Odpowiedzialność w języku par nazywa się lojalnością. Jeżeli wybieram tego oto człowieka, bo on jest dla mnie najpiękniejszy, najważniejszy, niepowtarzalny, to szanuję jego uczucia i potrzeby. Nie narażam go na stresy, dbam o niego, troszczę się”.

Nasz partner powinien starać się wychodzić naprzeciw naszym potrzebom, powinien cieszyć się z tego, że mamy swoje hobby, zainteresowania, że chcemy się rozwijać. Partner nie może nas blokować. Nie może nas ograniczać! Nie może podcinać nam skrzydeł. Facet musi dawać nam przestrzeń! Nie może zamykać nas w złotej klatce.

Co jeszcze poza wolnością jest ważne?

NIEZALEŻNOŚĆ. Również finansowa. Nie wyobrażam sobie, że jestem na utrzymaniu faceta. Nie mam własnych pieniędzy, pracy. Joanna Keszka, seksuolog i psycholog, powiedziała w jednym z wywiadów:„kobiety chcą wierzyć, że ich zabezpieczeniem materialnym jest związek z mężczyzną. Ich wiara, że bezpiecznie przejdą przez życie, nie mając lub nie troszcząc się o własne dochody, jest fundamentem ich niewolnictwa”. Pamiętajcie Drogie Panie: mężczyźni nie szanują tak naprawdę kobiet, które nie walczą o swoją niezależność. Kobiet, które nie mają własnego zdania. Jeśli mężczyzna jest mądry i silny, nie boi się mądrej i niezależnej kobiety, która sama zarabia pieniądze. Docenia ją za to, że nie jest uwieszona na jego ramieniu i potrafi dać sobie radę w każdej sytuacji. Silnych kobiet boją się panowie, którzy mają kompleksy i zachwiane poczucie własnej wartości.

 

A co z zazdrością?

Mówią, że miłość nie istnieje bez zazdrości. Odrobina na pewno nie zaszkodzi. Ważne, żeby nie była to chora, toksyczna zazdrość, która będzie ograniczać naszą wolność i niezależność. Byłam kiedyś 7 lat w takim związku i wiem, co to znaczy. Dziś uciekam od razu od faceta, który próbuje mnie zamknąć w złotej klatce i ogranicza moje działania, mój rozwój.

 

Czy bycie sobą opłaca się we współczesnym świecie?

Autentyczność w biznesie to dziś rzadkość. Ludzie często grają, przywdziewają dziwne maski, pozy. Boją się okazywać uczucia. Boją się tego, co inni powiedzą. A przecież kluczem do sukcesu jest właśnie bycie sobą! Postępowanie zgodnie z własnym przeczuciem, intuicją i kręgosłupem moralnym. Warto pozostawać wiernym sobie.

 

To dlaczego ludzie kłamią?

Ludzie kłamią, bo jest im po prostu wygodniej. Kłamstwo wydaje się nam często wygodniejsze od prawdy. Jest sposobem na uniknięcie nieprzyjemnych sytuacji. Paul Ekman, psycholog badający naturę kłamstwa, uważa, że kłamstwo daje ludziom przyjemny zastrzyk adrenaliny, poczucie wyższości, kontroli nad otoczeniem. Na niektórych działa to jak narkotyk. Oszukujemy nie tylko innych. Niezwykle skutecznie także samych siebie. Wolimy widzieć siebie takimi, jakimi chcielibyśmy być, niż jesteśmy.

 

Jesteś osobą, która odważnie wyraża swoje emocje, uczucia i to, co myśli. Nie masz przez to wrogów?

Mam. I to wielu. Często obserwuję, jak wiele osób usuwa mnie z Facebooka, bo drażnią ich moje wywody, przemyślenia, spostrzeżenia. Ale mam też wielu fanów i osoby, które piszą na „priva” z gratulacjami. Które przyznają się do tego, że myślą podobnie, ale boją się o tym otwarcie mówić. Boją się oceny innych. To niesamowite jak wielu z nas uzależnia swoje życie i postępowanie od tego, co powiedzą inni. Przecież to nasze życie, nasze poglądy. Mamy do nich pełne prawo. Nie musimy podobać się każdemu. Nie każdy nas musi kochać. Dziś mówienie głośno o tym, o czym się myśli,jest prawdziwą sztuką i odwagą.

 

Kiedy ogłosiłaś na Facebooku, że zamykasz druk „Imperium Kobiet”, posypała się lawina komentarzy. Śledziłam z uwagą. Ponad 200 lajków i 100 komentarzy. I na te 100 tylko jeden, że robisz źle. Spodziewałaś się takiej reakcji?

Nie. Byłam autentycznie zaskoczona. Pozytywnie. I szczęśliwa, że ludzie podzielają moje zdanie. Moją decyzję, do której dojrzewałam ponad rok. Wreszcie umiałam przyznać się sama przed sobą… A nawet publicznie, że robię coś już tylko dla siebie. Zamykam IK, nie zważając na opinie innych, ani na to, co powie konkurencja. Czy będą się ze mnie śmiać, czy nie.Wpis o tym na moim blogu miał ponad 10 000 odsłon, a zasięg posta na Facebooku drugie tyle. Nie sądziłam, że tak wiele osób będzie interesowało się tym tematem. Mało tego – napisał do mnie niedawno znany aktor Robert Moskwa, który poza graniem w „M jak Miłość” prowadzi szkolenia dla menedżerów wyższego szczebla. Napisał do mnie, że podawał ostatnio mnie i mój wpis na szkoleniu dla bardzo dużej i znanej firmy jako przykład osoby, która umiała publicznie przyznać się do tego, że czasem warto coś zamknąć, co nie przynosi takich profitów, jakich by się oczekiwało i zamknąć biznes, który czasem nie do końca robi się tylko dla siebie. Że bardziej dla innych – bojąc się, co pomyślą, gdy powinie ci się noga lub zechcesz skończyć z tym na dobre. W moim przypadku oczywiście noga mi się nie powinęła, bo pismo wychodziło regularnie od 6 lat (zdarzało się, że nie trzymaliśmy się dat wydań, ale wynikało to z braku reklam, z których finansuję druk i produkcję pisma), ale zwyczajnie miałam dość dokładania do interesu. Prawda jest taka, że prasa przechodzi kryzys, ludzie czytają coraz mniej, życie przeniosło się do sieci, więc postanowiłam pójść zgodnie z duchem czasu – rozwijając od marca „Imperium Kobiet” w Internecie. Jestem w trakcie budowania nowej strony internetowej IKMAG.PL, w czerwcu chcemy ruszyć z telewizją internetową IK TV, mocno rozwijamy kanały social media (Instagram i Facebook). Mamy więc w dalszym ciągu sporo do zaoferowania reklamodawcom, patronom medialnym i czytelnikom.

 

Czy wiesz, że jesteś inspiracją dla wielu kobiet?

Coraz mocniej tego doświadczam. I się o tym przekonuję. Co mnie cieszy i jest to szalenie miłe. Dostaję sporo e-maili oraz wiadomości na Facebooku od kobiet, które piszą, że śledzą moje wpisy na blogu, na moim fanpage. Które czytają moje książki. Mało tego – mam grupę wiernych fanek, która jeździ za mną po całej Polsce na wszystkie moje wystąpienia. Niektóre kobiety podchodzą do mnie i wprost mówią, że przyszły na konferencję tylko dla mnie. Mam wokół siebie panie, które mówią, że dzięki np. Akademii Law Business Quality, którą organizuję od 3 lat, zmieniły swoje życie lub je w pewien sposób przewartościowały. Jestem dumna z tego, że kobiety chcą mnie słuchać, czytać, oglądać. Nie jestem przecież zawodowym mówcą motywacyjnym, cenionym coachem czy guru pokroju Mateusza Grzesiaka. Myślę jednak, że wygrywam tym, że jestem zawsze sobą. Że jestem taka „swojska”. Strzelam gafy, robię błędy, przez co właśnie jestem autentyczna. Po prostu dziewczyna z gór, która kocha to, co robi i która uwielbia o tym opowiadać.

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiała: Lidia Bąk
Foto: Dorota Czoch
Lidia Bąk

Lidia Bąk

Założycielka portali promujących sztukę i artystów, obejmujących patronatem medialnym wydarzenia artystyczne i kulturalno-oświatowe.Od stycznia 2017r. – redaktor naczelna portalu be-art.pl

Ukończyła Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie,zdobywając tytuł mgr ekonomii na kierunku „Organizacja i Zarządzanie”. Stypendystka rządu francuskiego – Ecole Supérieures de Commerce et d’Entreprise a Poitiers., wiecej...
Lidia Bąk

Kontakt

Masz jakiekolwiek pytanie wyślij wiadomość.

Wysyłanie

 Copyright © Be Art 2015. All Right Reserved. Developed by Karol Sz.

 

Polityka Prywatności

 

Narzędzia ochrony prywatności

 
   
lub

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

lub     

Nie pamiętasz hasła ?

lub

Create Account