Robert World – artysta malarz, biznesmen, aktor czy producent ?

W przeciągu kilku lat, z Częstochowy gdzie się urodził, trafił na światowe salony i na ekrany telewizji. W Norwegii, w miejscowości Voss, posiada własne muzeum Museum Colored Triangles by Robert World. Wielokrotnie, media określały Roberta World`a,  jako jednego z najwybitniejszych polskich kubistów młodego pokolenia. W rozmowie dla be-art.pl Portalu z Kulturą, opowie nam, jak osiągnąć sukces w pracy i w miłości. Czy to jest w ogóle możliwe ?

 

  1. Robercie, co daje młodemu człowiekowi siłę do takiego rozpędu w kierunku realizacji własnych marzeń?

Mój pradziadek był zamożnym człowiekiem i miał dużą służbę, dalej w rodzinie było różnie ale miałem ten autorytet i przykład, że można i to dużo. Imponował mi – zawsze chciałem być kimś i wysoko mierzyłem, chyba od zawsze jestem marzycielem. Ale i czasem realistą dlatego wiedziałem, że muszę wszystko wziąć w swoje ręce – bo jak nie ja, to kto? Nie myślałem o locie w kosmos, choć geografie lubiłem. Zawsze towarzyszyło mi poczucie, że nie jestem częścią tego Świata i paradoksalnie stricte jestem – to właśnie ja przede wszystkim go tworze, ja! – tak jak każdy z nas. Ojciec kazał mi być biznesmenem, kupić maszynę coś produkować, mama chciała abym grał na gitarze. Ja wolałem jednak ze znajomymi kręcić filmy i uprawiać sport – stąd później szkoła filmowa. Przyszedł moment w moim życiu, że zrodziła się wielka chęć wyrażania się – coś we mnie siedziało i wtedy właśnie zacząłem malować. Od dziecka w około mnie, było trochę artystycznych dusz, to jakimś trafem postanowiłem przelać uczucia w ten sposób. Nie pojawił się w moim życiu Yeti, ani zaczarowany ołówek, pojawiły się za to, kolorowe trójkąty!  Pojawiły się zupełnie przypadkowo, jak malowałem chmurki i drzewka w plenerze.

Jestem człowiekiem wytrwałym i stałym, jak coś pokocham to na długo i bezgranicznie. Jak to się mówi, lubię długie dystanse (uśmiech). Uwielbiam to powiedzenie chińskie: „ Gdy woda kapie w jedno miejsce to wystarczy trochę czasu a wydrąży dziurę w kamieniu”. To jest dla mnie imponujące. Wiedziałem, że kolorowe trójkąty zaniosą mnie w piękne miejsca i poznam przez nie wspaniałych ludzi. Wiedziałem  już wtedy, że to przyniesie mi sławę, może nawet na cały Świat. W pewnym momencie rodzi się odwaga i pewność siebie aby sięgać po to, co czasem wydaje się – niemożliwe. W rzeczywistości często jest tak, że jak czegoś chcemy to znaczy, że możemy to zrobić – wystarczy trochę odwagi… Nie da się już przerwać tego co robię.  Wciąż się rozwijam. Szanuje każdy dzień, i te chwile które trwają teraz, uważam za najważniejsze.

  1. Za motyw przewodni swoich obrazów obrałeś trójkąt, bryłę magiczną, stanowiącą od wielu wieków element symboliki w wielu kulturach świata. Czy była to przemyślana decyzja czy impuls artysty ?

Niektórzy mówią, że Robert World ma kolorowy mózg tzn. w kolorowe trójkąty.  Czasem myślę sobie że, coś w tym jest (uśmiech). Pojechałem w plener i zacząłem malować domki i drzewka, jednak strasznie mnie to frustrowało i chciałem odnaleźć w tym coś pozytywnego, ciekawego. Był to dla mnie, dość burzliwy emocjonalnie okres. Rozstania miłosne, przeczytane książki, poszukiwałem sensu życia i dużo czytałem buddyzmie, rozwoju emocjonalnymi i osobowościowym  oraz wiele innych. Przestałem nawet na jakiś czas wierzyć w Boga. Szukałem czegoś konkretnego, charakterystycznego, czegoś wyjątkowego a zarazem prostego żeby wszyscy wiedzieli. Siedziałem dwie godziny i szkicowałem, malowałem – aż po dwóch godzinach spojrzałem na to i pomyślałem … To jest to!  Wówczas powstały moje pierwsze kolorowe trójkąty – które teraz są moim znakiem rozpoznawczym wszystkiego co robię. Nie da się tego już wyplenić z mojej głowy. Chyba chciałbym aby kiedyś moi najbliżsi pomalowali także na moim grobie kolorowe trójkąty.

  1. Robercie, jesteś znany nie tylko z niezwykłych obrazów które wychodzą z twojej pracowni i osiągają niebywałe ceny na rynku sztuki oraz na aukcjach w których bierzesz udział. Coraz częściej jesteś rozpoznawalny w kręgach biznesu, świata mody a nawet motoryzacji. Twoje trójkąty pojawiają się bowiem na limitowanych seriach i ekskluzywnych edycjach ubrań, obuwia a nawet na samochodzie. Jaka jest recepta na sukces wg Roberta World ?

Ciężko doradzać, ja nie lubię plotkować i wtrącać się, każdy ma przecież w życiu drogę która podąża. Ja lubię iść swoją drogą, buduje ten świat zgodnie ze swoim systemem wartości i w zgodzie ze sobą. Zawsze staram się dać coś światu – niczego nie oczekując w zamian, on sam później oddaje. Tak to jest chyba skonstruowane. Słucham muzyki i mądrych ludzi, filtruje to i robię po swojemu. Tak naprawdę to nikt inny nie wie co siedzi w naszych głowach czy w sercu. Najtrudniejsze jest wychodzenie z tzw. strefy komfortu – bo nie wiemy co nas tam spotka. Jest w tym trochę ryzyka. To jak wchodzenie do dżungli pełnej węży i jadowitych pająków. Można to jednak zrobić, wystarczy trochę odwagi. Wówczas, jest szansa aby dojść do miejsca gdzie wszystko jest takie jak chcemy, a to daje radość. Nie bójmy się doświadczać życia i kochać! Uważam, że miłość jest najważniejsza! Bliskość z ukochaną, spokój, brak rutyny, a reszta to tylko narzędzia, żeby jakoś fajnie ciekawie przeżyć nasze życie.

  1. Poza malarstwem twoją drugą pasją jest telewizja. Jesteś pomysłodawcą, producentem oraz głównym prowadzącym, nowego cyklicznego programu pt. „ Z pracowni w świat.” który w tym roku pojawi się na ekranach telewizyjnych. Jak wygląda praca na planie takiego programu ? Co sprawiło że postanowiłeś połączyć swoje obie pasje w jedno ?

To bardzo proste. Jako czternastolatek kręciliśmy z kolegami, filmy kamerą VHS. Później studiowałem dziennie aktorstwo, wiec to zawsze było w moim życiu. Pewnego dnia mój znajomy Sławek przyszedł do mojej pracowni w Warszawie i powiedział „Może ustawiłbyś tutaj kamerę ?” A ja na to, daj spokój ja nie przesiaduje tutaj tak długo. Później zrobiłem wystawę w Hotelu Marriott i pojechałem na Mazury. Myślałem o tym co powiedział .… „Gdyby tak coś pozmieniać, żeby było ciekawiej w tym życiu. Musze znaleźć sposób aby połączyć moje najmocniejsze strony, moje pasje, marzenia.” No i połączyłem w jedno: moje kolorowe trójkąty, film i sporty, które zawsze uprawiałem. Tak powstał program zatytułowany „Z pracowni w Świat”. Myślę sobie nieraz, jakie życie jest zadziwiające – kiedyś oglądałem programy w telewizji, a teraz ja sam je produkuję.

Chodząc do szkoły filmowej, poznałem wielu zdolnych ludzi, operatorów, dźwiękowców i innych filmowców. Sam zrobiłem też kilka etiud. Mówili mi czasem, że mam łatwość zjednania sobie filmowców, postanowiłem to wykorzystać. Napisałem scenariusz poszedłem do znajomej producentki, następnie do telewizji. Spodobało się ! Pozyskałem inwestora do współpracy i założyliśmy spółkę – tak zostałem producentem, reżyserem i prowadzącym w swoim programie. Praca na planie, szczególnie dla mnie, gdzie muszę opanować tak dużo ludzi, rzeczy i miejsc, to emocje, ale także ogromna przyjemność, bo robię to co kocham, automatycznie i naturalnie. W show-biznesie nigdy nie wiadomo czy coś odniesie sukces. Jest w tym coś ekscytującego, to jak hazard, tylko w innej formie. Lubię mieć w koło siebie mądrych, lojalnych, ciekawych, kreatywnych i pozytywnych ludzi – wtedy jest szansa, że przyjemnie spędzi się czas i powstanie coś dobrego. 🙂

  1. W twojej głowie pojawiają się wciąż nowe pomysły i plany. Czy zgodzisz się ujawnić naszym czytelnikom choć kilka z nich … ?

Wciąż przesiaduje w pracowni, albo jak niektórzy mówią w moim biurze artystycznym i maluje kolorowe trójkąty. Pracuje również dość intensywnie nad swoim programem „Z pracowni w Świat” – to moje oczko w głowie.

Moim największym marzeniem już od kilku lat, jest nakręcenie filmu o artyście – szukam do tego projektu filmowców, inwestorów i producentów. Film o artyście, którego życie nie było usłane różami, lecz poprzez trudy i upór, przy odrobinie szczęścia, odnosi duży sukces finansowy i zdobywa popularność na całym świecie. W swoich wielu pracowniach, ulokowanych na różnych kontynentach, szuka wielu wrażeń seksualnych i przygód z kobietami. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie, stojąc w kolejce, poznaje piękną kobietę. Zakochują się w sobie bezgranicznie, lecz to nie takie proste – biorą ślub … na dalszą cześć, mam nadzieje zaprosić Państwa do kin.

Dziękuję serdecznie za rozmowę. Życzę dalszych sukcesów w każdej podjętej dziedzinie. Mamy nadzieje iż pozostaniesz z nami i będziesz na bieżąco dzielił się swoimi sukcesami z czytelnikami  be-art.pl Portalu z kulturą ☺

 

Dla be-art.pl rozmowę przeprowadziła Lidia Bąk
Materiał zdjęciowy: foto by Justyna Radzymińska


                         
Lidia Bąk

Lidia Bąk

Założycielka portali promujących sztukę i artystów, obejmujących patronatem medialnym wydarzenia artystyczne i kulturalno-oświatowe.Od stycznia 2017r. – redaktor naczelna portalu be-art.pl

Ukończyła Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie,zdobywając tytuł mgr ekonomii na kierunku „Organizacja i Zarządzanie”. Stypendystka rządu francuskiego – Ecole Supérieures de Commerce et d’Entreprise a Poitiers., wiecej...
Lidia Bąk

Kontakt

Masz jakiekolwiek pytanie wyślij wiadomość.

Wysyłanie

 Copyright © Be Art 2015. All Right Reserved. Developed by Karol Sz.

 

Polityka Prywatności

 

Narzędzia ochrony prywatności

 
   
lub

Zaloguj się używając swojego loginu i hasła

lub     

Nie pamiętasz hasła ?

lub

Create Account